Inwencja w raportach, dziwne zachowania kursów – na giełdach nie jest to może codzienność, jednak osoby, które na rynku są nie od dziś, na pewno w swojej karierze nie raz spotkały się z podobnymi sytuacjami. Tego typu aktywności na wszelakich rynkach finansowych inwestorzy zwykli określać mianem „bananowej giełdy”. Od pewnego czasu głównym dostawcą „bananów” są na polskim rynku politycy.
- Wśród blue chipów niewiele jest spółek, które dzięki politykom w tym roku nie stały się choćby na chwilę spekulacyjnym rajem. Kolejno - banki, KGHM, energetyka, Bogdanka i jeszcze sporo spółek spoza WIG20. Jedną z najważniejszych rzeczy na rynku finansowym jest zaufanie. Ciężko je jednak budować, gdy zachowanie głównego gracza można porównać do zagrań wyrachowanego spekulanta - komentuje Adam Torchała, analityk Bankier.pl
Najświeższym „bananem” jest Bogdanka. Ogłoszenia wezwania na spółkę zaraz po wcześniejszym wypowiedzeniu jej ważnego kontraktu (czyli mówiąc wprost: zbiciu kursu) nie można określić słowem „fair”. Za całą sprawą stoi jednak Enea, a więc spółka, której pakiet kontrolny (51,5%) posiada Skarb Państwa. Liczby nie pozostawiają złudzeń – gdyby nie wypowiedzenie umowy, Enea za Bogdankę musiałaby zapłacić drożej, cena wezwania nie może bowiem być niższa od średniej ceny z sześciu poprzedzających miesięcy. Gdyby w ostatnich trzech tygodniach utrzymała się cena z 21 sierpnia (ostatnie notowanie przed wypowiedzeniem kontraktu), to średnia ta wyniosłaby 68,35 zł, podczas gdy dzięki załamaniu kursu Enea zaoferowała cenę 67,39 zł. Przy 21 mln akcji to 20 mln zł oszczędności.
Kolejnym przykładem jest energetyka, którą chciano zmusić do ratowania górnictwa. Mieszanie we władzach spółek i ciągłe przekonywanie, że to właśnie PGE lub inny Tauron mają ratować Kompanię Węglową, zepchnęły spółki energetyczne na wieloletnie minima. Innymi spółkami, których notowaniami trzęsą sprawy okołopolityczne, są banki. Emocje na rynku budziły w równej mierze podatki, jak i kwestia frankowców. W pierwszym przypadku giełdowe spadki napędzała opozycja. W drugim z kolei rząd dołączył się do festiwalu obietnic dla frankowców, dołując wyceny banków propozycjami podziału kosztów przewalutowania.
- W końcu rząd stwierdził, że ustawa w tej kadencji nie przejdzie. I niby nic się nie stało, ale kto by pamiętał o tych Polakach, których rządzący politycy przez lata namawiali do odkładania na emeryturę m.in. na giełdzie? Od kwietnia, czyli od początku festiwalu obietnic wyborczych giełdowa wartość spółek z indeksu WIG20 zmniejszyła się o ponad 50 mld zł – dodaje Łukasz Piechowiak, główny ekonomista Bankier.pl.
Więcej na ten temat: http://www.bankier.pl/wiadomosc/Politycy-graja-z-inwestorami-w-banana-7278207.html
dostarczył infoWire.pl
Link do strony artykułu: https://wm5.wirtualnemedia.pl/centrum-prasowe/artykul/gpw-czyli-bananowa-gielda